 |
 |
EksploratorzyForum Zbuntowanych Poszukiwaczy |
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 9 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Kumari
|
Napisane: 19 lip 2009, o 15:30 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 29 maja 2009, o 21:58 Posty: 3759 Lokalizacja: Jankowice Pochwały: 1
Imię: Renata
|
|
 |
|
 |
zuraw1965
|
Napisane: 20 lip 2009, o 06:36 |
|
 |
Administrator |
 |
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 08:44 Posty: 3515 Lokalizacja: Kraków
Imię: Jarek
|
Niesamowite miejsce. Niestety, jak widać, nic nie zabezpiecza przed ludzką głupotą i brakiem szacunku
_________________ "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej" Albert Einstein
|
|
 |
|
 |
Gryzley
|
Napisane: 21 sie 2009, o 22:27 |
|
 |
Moderator |
 |
Dołączył(a): 31 maja 2009, o 16:44 Posty: 2306 Lokalizacja: Bielsko-Biała
Imię: Sławek
|
|
 |
|
 |
Heniek
|
Napisane: 12 lis 2013, o 08:35 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 31 maja 2009, o 21:36 Posty: 6011 Lokalizacja: Chorzów/Hajduki Pochwały: 1
Imię: Henryk.
|
http://poznajpolske.onet.pl/warminsko-m ... heit/bwe4zPiramida na Mazurach. Tajemnica grobowca rodu von Fahrenheit Baron von Fahrenheit był ponoć najbogatszym człowiekiem Prus Wschodnich. Ludzie mówili, że jadąc tylko przez swoje włości mógł dotrzeć z rodzinnego pałacu wprost do Królewca. Kiedy więc umarła mu córka, postanowił jej kupić nieśmiertelność. I zbudował na Rysich Bagnach piramidę. A może było zupełnie inaczej… W Rapie kończy się Polska. Niespełna dwa kilometry dalej biegnie granica z Rosją. Wieś ma stary dwór, 140 mieszkańców i swoją tajemnicę. Wystarczy zboczyć z drogi w las i nagle człowiek ląduje w innej rzeczywistości. Powietrze nasycone wilgocią z okolicznych bagien stoi niemal nieruchomo, cisza wwierca się w uszy, a przed oczami wyrasta kamienna piramida. Podobno w miejscu tym koncentruje się potężna energia płynąca z wnętrza ziemi, zaś promieniowanie sprawia, że giną owady i drobne zwierzęta. Przez dziesięciolecia wokół budowli narosło sporo legend, opowieści i najbardziej fantastycznych teorii. Trudno się dziwić: już sam jej widok pobudza wyobraźnię. Ninette wiecznie żywa Baron Friedrich von Fahrenheit uchodził za najbogatszego człowieka w Prusach Wschodnich. Ludzie mówili, że z rodzinnego pałacu w Angerapp (dawna nazwa Rapy) może dotrzeć do Królewca nawet na chwilę nie opuszczając swoich włości. Sam baron i owszem, w Królewcu bywał. Na tamtejszym uniwersytecie słuchał nawet wykładów wielkiego filozofa Immanuela Kanta. Ale podróżnicza pasja zawiodła go znacznie dalej. Von Fahrenheit zjeździł niemal całą zachodnią Europę, zaś z kolejnych wypraw zwoził rzeźby, szkice, obrazy. Lista ich autorów może przyprawić o zawrót głowy. Byli na niej Tycjan, Rafael, Leonardo da Vinci, Rubens i wielu, wielu innych. W Paryżu baron zetknął się z pozostałościami kultury starożytnego Egiptu. I szybko stracił dla nich głowę. Wkrótce zgromadził pokaźną kolekcję starożytnych eksponatów i ich replik. – To właśnie z tej fascynacji zrodził się pomysł, by w należącej do Fahrenheitów Rapie postawić piramidę na wzór tych, które zobaczyć można w egipskiej Gizie – tłumaczy Mariusz Kimszal, kierujący Nadleśnictwem Czerwony Dwór, które opiekuje się niezwykłą budowlą. Budowa piramidy najpewniej wiąże się z rodzinną tragedią. W 1811 roku trzyletnia córka von Fahrenheita, Ninette zmarła na szkarlatynę. Baron postanowił kupić jej nieśmiertelność. Oczywiście nie dosłownie. Na terenie swojej posiadłości nakazał wznieść kamienny grobowiec, który proporcjami odpowiadał piramidzie Cheopsa. Panujący wewnątrz specyficzny mikroklimat miał sprawić, że ciało dziewczynki ulegnie mumifikacji i na wieki przetrwa w nienaruszonej formie. Przygotowanie projektu budowli powierzył nie byle komu. Zajął się tym światowej sławy duński rzeźbiarz Bertel Thorvaldsen. Dziś artysta ten znany jest między innymi jako autor stojących w Warszawie pomników Mikołaja Kopernika i ks. Józefa Poniatowskiego, rzymskiego grobowca papieża Piusa VII, a także monumentu, który przedstawia elektora bawarskiego Maksymiliana I. W ciągu blisko 40 lat w grobowcu pochowanych zostało siedmiu członków rodu von Fahrenheit. W 1849 roku spoczął tam sam baron. – Wszystkie złożone w piramidzie ciała uległy mumifikacji – podkreśla Kimszal. Potem budowla z wolna zaczęła popadać w zapomnienie. W tym czasie von Fahrenheitowie byli już po przenosinach z Angerapp do pobliskich Klein Beynuhnen (dziś Bejnuny na terenie obwodu kaliningradzkiego). Pod koniec XIX wieku sprzedali majątek i wyprowadzili się. Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej grobowiec był plądrowany przez Rosjan, którzy zapewne poszukiwali w nim skarbów. Do jego dewastacji przyczyniali się też okoliczni mieszkańcy. – Niestety przez długi czas było tak, że jeśli ktoś sobie o budowli przypomniał, z reguły nie wychodziło jej to na dobre – przyznaje Leszek Godzieba, kierownik ełckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie. Klątwa Fahrenheitów Pewnego dnia o pogrążającej się w leśnych ostępach budowli mieli sobie przypomnieć miejscowi chłopi. Od tygodni zmagali się oni z tajemniczą chorobą, która dotknęła należące do nich bydło. Zwierzęta padały jedno po drugim, a gospodarze zachodzili w głowę, gdzie tkwi przyczyna katastrofy. W końcu ktoś rzucił, że wszystkiemu winni są Fahrenheitowie. Nocą powstają z grobu, wędrują po okolicy i wysysają z bydła krew. Ludzie to podchwycili i poszli do piramidy. Dostali się do środka, otwarli trumny, a zmumifikowanym ciałom poobcinali głowy. W ten sposób zmarli mieli wreszcie zaznać wiecznego spokoju, a okoliczni mieszkańcy odetchnąć z ulgą. W tej historii pewne wydaje się tylko jedno – spoczywające w grobowcu ciała ktoś kiedyś okaleczył. Tymczasem związanych z piramidą legend jest znacznie więcej. Najstarsze dotyczą samego jej powstania. Niektórzy twierdzą, że choroba córki barona nie była przypadkowa. Dziewczynka miała zaniemóc po tym, jak dotknęła złotego posążku egipskiego boga Anubisa, który znajdował się w kolekcji von Fahrenheita. Inni utrzymują, że piramida wcale nie została zbudowana z myślą o małej Ninette. A przynajmniej nie tylko dla niej. Na początku XIX stulecia rodziną von Fahrenheitów wstrząsnął mezalians. Najstarszy z synów barona miał się zakochać w córce kupca z Królewca. Część rodziny przełknęła gorzka pigułkę i zaakceptowała związek, część jednak twardo powtarzała „nie”. Młody von Fahrenheit postanowił ich zaprosić na obiad i uśmiercić trującymi grzybami. Ale feralny posiłek przez pomyłkę podano dzień wcześniej. Efekt: śmierć siedmiu bliskich. Zły los oszczędził samego barona von Fahrenheita, bo kiedy podawano obiad był w podróży. Kiedy wrócił do domu, zastał siedem ciał. I to właśnie dla ofiar tej tragedii miał zbudować piramidę. Potem okolicą raz po raz wstrząsały opowieści o klątwie Fahrenheitów. Ponoć każdy, kto odważył się wejść do grobowca, umierał potem w męczarniach. Po latach naukowcy pobrali ze zmumifikowanych zwłok próbki i zbadali je. W szczątkach ponoć wykryli substancje, które zwiększają ryzyko zachorowania na raka. W niezwykłą moc samej budowli wierzą też zwolennicy radiestezji i geomancji, czyli teorii związanej z promieniowaniem Ziemi oraz Kosmosu. Według nich piramida została zbudowana w miejscu przecięcia kilku linii energetycznych o potężnej mocy. Na tym niezwykłym szlaku leżeć ma między innymi Wilczy Szaniec – dawna kwatera przywódcy III Rzeszy Adolfa Hitlera. Drugie życie grobowca Tak więc piramida von Fahrenheitów nie przestaje zadziwiać. Niedawno budowla zyskała nowe życie. – Została wpisana na listę zabytków i poddana remontowi – wspomina Godzieba. Przede wszystkim uporządkowano wnętrze grobowca. Porozrzucane przez wandali zwłoki, na powrót trafiły do trumien, zaś prowadzące do wnętrza drzwi zostały zamurowane. Dziś do piramidy można zajrzeć jedynie przez zakratowane okienko. Ekipy remontowe odnowiły okapy i podmurówki. – Z myślą o turystach zrobiliśmy nawet kawałek drogi – wyjaśnia nadleśniczy Kimszal. Na razie zwiedzających nie ma przesadnie wielu. Ale, jak przyznają sami mieszkańcy, ich liczba z każdym rokiem rośnie. I nic dziwnego. – To miejsce naprawdę warto zobaczyć- podsumowuje Godzieba. Autor korzystał m.in. z książki Stanisława Siemińskiego „Święta Lipka, Wilczy Szaniec i Mazury Północne”, a także szkicu Jarosława Słomy „Mazurska piramida i pruskie Ateny”
_________________ "Jestem śląskie dziecko i Ślązakiem zginę.Kocham śląską ziemię i śląską krainę....." Juliusz Ligoń. [*] http://www.youtube.com/watch?v=4Fx4mshinO0 [*]
|
|
 |
|
 |
meickel
|
Napisane: 12 lis 2013, o 10:37 |
|
Dołączył(a): 11 lut 2011, o 12:37 Posty: 231
|
Wszystkie błędy rzeczowe i czyste zmyślenia zmyślenia na temat piramidy w jednym artykule - onet rządzi. Nie mam już siły tego prostować, bo mnoży się jak pluskwy.
|
|
 |
|
 |
Wojtas
|
Napisane: 13 wrz 2015, o 21:10 |
|
 |
Bratnia dusza |
 |
Dołączył(a): 1 maja 2015, o 21:20 Posty: 1081 Lokalizacja: Kraków i okolice
Imię: Wojtek
|
_________________ Życie powiedziało: Każdy dobry uczynek będzie starannie i przykładnie ukarany
|
|
 |
|
 |
le_szek
|
Napisane: 26 wrz 2015, o 19:41 |
|
 |
Administrator |
 |
Dołączył(a): 27 maja 2009, o 08:40 Posty: 6799 Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Imię: Leszek
|
Cytuj: Archeolodzy zbadali piramidę na Mazurach. "To, co tam zastaliśmy, było wstrząsające" mo, pap|26.09.2015 16:15
- Na ziemi porozrzucanych było ponad 60 szczątków ludzkich, m.in. urwana noga czy ucho. Niektóre trumny były mocno uszkodzone. Piramida stoi z przyzwyczajenia. Może się zawalić dosłownie w każdej chwili - powiedział PAP archeolog, który badał wnętrze grobowca.
Piramida w Rapie, małej wsi między Baniami Mazurskimi a Gołdapią, to jeden z najbardziej intrygujących zabytków Mazur. Niewielka kaplica grobowa w kształcie piramidy stoi w środku lasu, na skraju małej, popegeerowskiej wsi.
Pikanterii i tajemniczości miejscu dodaje fakt, że wewnątrz kaplicy znajdują się trumny z ciałami kilku osób, wśród których kilka uległo mumifikacji. Szczątki należą do członków rodziny von Fahrenheid, której nieistniejący już majątek znajdował się w oddalonych niespełna o 2 km od piramidy Małych Bejnunach.
Klątwa mumii w pegeerze
Przez wiele lat kaplica była otwarta, co kusiło wandali, którzy urwali mumiom głowy. Według miejscowych stało się to w latach 70., gdy w pobliskim pegeerze zdychały krowy. Ktoś uznał, że urwanie głów mumiom zapobiegnie chorobie bydła. Inne źródła podają, że zbezczeszczenie zwłok dokonało się najprawdopodobniej podczas dewastacji dokonanej przez czerwonoarmistów w 1945 roku.
Zarządzające terenem nadleśnictwo Czerwony Dwór zamurowało wejście do grobowca, ale nie przeszkodziło to wandalom w dostawaniu się do wnętrza piramidy przez okna. Z czasem w okna wstawiono kraty.
Mimo że od kilkunastu lat popularność piramidy rośnie, obiekt przez lata nie został gruntownie przebadany. Dlatego w ostatnich dniach ekipa archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego za zgodą konserwatora zabytków w Ełku i nadleśnictwa weszła do piramidy, wypiłowując kraty w oknach.
Urwane części ciała, walący się strop
- To, co tam zastaliśmy, było wstrząsające. Na ziemi porozrzucanych było ponad 60 szczątków ludzkich, m.in. urwana noga czy ucho. Niektóre trumny były mocno uszkodzone - powiedział PAP Janusz Janowski z Instytutu Archeologii UW.
Archeologów zatrwożył też stan techniczny budynku - ze sklepienia odpadło wiele cegieł, niektóre z nich uszkodziły szczątki i trumny. - Piramida stoi z przyzwyczajenia. W naszej ocenie może się zawalić dosłownie w każdej chwili - stwierdził Janowski.
Archeolodzy przekazali wyniki badań nadleśnictwu i wójtowi gminy, którzy zadeklarowali, że rozpoczną starania w szukaniu środków w renowację piramidy. Ale zaznaczyli, że choć "zależy im na ocaleniu zabytku, będą potrzebne do tego kwoty, których nie mają". - Postaramy się je pozyskać z zewnątrz - powiedział PAP zastępca nadleśniczego Czerwonego Dworu Wiesław Bernatowicz.
Piramida masońska, a nie egipska
W trakcie badania archeolodzy dokonali też kilku ciekawych odkryć. Dotąd uważano, że piramidę wybudował ojciec rodziny Johann Friedrich Wilhelm dla swojej trzyletniej córeczki Ninette ok. 1808 roku, a kształt budowli wynika z jego fascynacji kulturą Egiptu. Jednak według badaczy budynek powstał już ok. 1795 roku. W ocenie archeologów kształt budowli nie wynika też z fascynacji Egiptem, ale masonerią.
- Nie można wykluczyć, iż J.F.W. von Fahrenheid był masonem, a ten typ budowli nierzadko pojawiał się w symbolice wolnomularskiej - stwierdził w rozmowie z PAP Jerzy Łapo, archeolog z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie.
Archeolog ustalił też kolejną ciekawostkę - według niego budowniczy piramidy był spokrewniony z Fahrenheitem, odkrywcą skali termometrycznej. - Ze wstępnych badań wynika, że słynny gdański uczony był stryjecznym dziadkiem budowniczego piramidy - powiedział PAP.
Naukowcy z całą pewnością wykluczyli podpiwniczenie piramidy. Mają nadzieję, że to zniechęci poszukiwaczy skarbów do dalszej dewastacji grobowca. źródło
_________________ — Patrz, Kościuszko, na nas z nieba! — raz Polak skandował i popatrzył nań Kościuszko, i się zwymiotował. K.I.Gałczyński
|
|
 |
|
 |
klamerka
|
Napisane: 11 maja 2018, o 21:56 |
|
 |
Przyjaciel |
 |
Dołączył(a): 18 wrz 2009, o 00:48 Posty: 4062 Lokalizacja: Będzin/Sosnowiec/Łeba Pochwały: 1
Imię: Beata
|
Nooo ... taki filmik znalazłam. Dość ciekawie i oryginalnie przedstawiona historia, więc obejrzyjcie do końca. https://www.youtube.com/watch?v=uGeIMy_R1so
_________________ (...)po co kończysz to piwo? Masz karabin zamiast gitary!...JA, KIESZENIE PEŁNE CZEREŚNI!! Pidżama Porno.
|
|
 |
|
 |
olo81
|
Napisane: 12 maja 2018, o 14:09 |
|
 |
Bratnia dusza |
 |
Dołączył(a): 4 lip 2012, o 11:35 Posty: 246 Lokalizacja: Sosnowiec Pogoń
Imię: Grzegorz
|
Ale zaje....sty kanał, szkoda że tak mało publikuje.
|
|
 |
|
 |
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 9 ] |
|
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
 |